1 marca obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. W związku z tym, jak co roku na lekcjach historii zostały przeprowadzone zajęcia związane z bohaterami, którzy po zakończeniu II wojny światowej nadal walczyli o wolną Polskę. Święto ustanowił w 2011 roku parlament. Tego dnia w 1951 roku w więzieniu na warszawskim Mokotowie, po pokazowym procesie rozstrzelano siedmiu członków niepodległościowego IV Zjazdu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość.” W działania antykomunistycznego podziemia włączyło się ponad 200 tysięcy osób. Były to osoby walczące od 1939 roku z okupantem, a po wojnie kontynuowały swoją walkę. Historycy uważają, że nie mieli oni szans na zakończenie walki, ponieważ Sowieci chcieli zniszczyć najbardziej radykalną część społeczeństwa. Z tego powodu w latach 1944-1956 wskutek terroru komunistycznego śmierć poniosło około pięćdziesięciu tysięcy z nich.
W PRL władza nazywała ich „zaplutymi karłami reakcji”, brutalnie tępiła i utrudniała codzienne życie, np. przez utrudnianie kariery zawodowej. Ostatni członek ruchu oporu – Józef Franczak ps. „Lalek” z oddziału kpt. Zdzisława Brońskiego „Uskoka” – zginął w obławie w Majdanie Kozic Górnych pod Piaskami (woj. lubelskie) osiemnaście lat po wojnie – 21 października 1963 roku.
Po 1989 roku zaczęto przywracać o nich pamięć, wreszcie po wielu latach historia upomniał się o swoich synów.
Marcin Kucharski